Większość z Was zapewne cieszyła się - lub nadal cieszy - wolnym długim weekendem. U mnie zamiast błogiego lenistwa - prawie skończony - na szczęście! - siedmiodniowy tydzień pracy. Jeszcze tylko jutro, i będę miała całą sobotę dla siebie - C. w pracy od czternastej, więc może nawet, jak mi się zachce, upiekę jakieś ciasteczka? Albo sernik? Albo jeszcze co innego...? Póki co jednak bardziej żyję pracą, która dostarcza mi, nie powiem, całkiem ciekawych wrażeń. Otóż aktualnie w hotelu goszczą kolarze, którz... czytaj dalej...