Z wielkiej wyprawy kajakowej wróciłam cała, zdrowa i względnie sucha. I mimo, że mam zakwasy, a tyłek boli mnie niesamowicie, uważam to za jeden z ciekawszych dni tych wakacji. Podobało mi się dużo bardziej, niż oczekiwałam.Oczywiście zwleczenie się z łóżka o wpół do siódmej nie było rzeczą łatwą. Ale skoro tata C. zarządził zbiórkę o dziewiątej, nie mieliśmy wyjścia. Co, jak co, ale jak pan V. oczekuje Was na konkretną godzinę, nie chcecie się spóźnić.Zasady tej nie wyznaje jego najstarszy syn z małżonką, niem... czytaj dalej...