Madzia od jakiegoś już czasu mówiła, że pieczoną kaczkę musimy zrobić. No i mówiła i mówiła, a ja nie bardzo cokolwiek sobie z tego robiłem. Bo wiadomo, że każda decyzja musi odczekać, nabrać ważności urzędowej, potem jeszcze trzeba za i przeciw przedyskutować, przepis opracować... I tak minęło kilka miesięcy. Aż wreszcie Madzia, któregoś dnia wraca do domu i radośnie krzyczy: "Paweeeł, byłam na bazarze, kaczkę zamówiłam. Na wtorek będzie!" No w mordę, czasu niewiele, trzeba opracować przepis i stosowne dodatk... czytaj dalej...