Tak, słowa dotrzymuję. Zawsze. Chociaż nie zawsze od razu :) Pewnie już z pół roku minęło jak Magdy mama poprosiła mnie o chleb z suszonymi pomidorami. Raz przypomniała, drugi raz przypomniała, możliwe że i trzeci raz również... I odpuściła. A sprawa musiała po prostu nabrać biegu, jak w urzędzie. Leżała na samym dole sterty, powoli, bardzo powoli, szła do góry, aż po jakimś pół roku znalazła się na wierzchu. I oto mamy chleb z suszonymi pomidorami! :) I wszyscy są zadowoleni: Magdy mama ma chleb, ja mam ko... czytaj dalej...