"No, wszystko jest pod kontrolą" powiedziałam sobie we wtorek. Usiadłam do bloga- skoro zaczęłam ogarniać rzeczywistość, to czas nadrobić zaległości. Obudziłam się w środku nocy, z wyrazem niedowierzania na twarzy. Przecież nawet nie byłam śpiąca. W środę... kiedy skończyłam pracę było po siódmej i energii starczyło mi tylko na szurany spacer z Drożdżem oraz zrobienie herbaty z pomarańczą. I kiedy zasiadłam w papasanie, próbując utrzymać głowę w pionie do końca odcinka "Downton Abbey" zrozumiałam- to już ... czytaj dalej...