Mam jeszcze trochę czasu, który zaczyna się kurczyć zastraszająco, przeciekać przez palce. Stawiam temu opór nadrabiając zaległości z dziedzin wielu. Kończę tegoroczny zwariowany urlop. Ogarniam jeszcze wiele spraw, opuszczana z rana przez pozostałych domowników. Oni już musieli poddać się swym obowiązkom, ja jeszcze jestem od nich oderwana. Nie narzekam, choć dłuższe wykluczenie z obiegu bywa przygnębiające. Miałam czas i ochotę na klasycznie wyrabiane ciasto drożdżowe. Wiec kiedy, jeśli nie w wo... czytaj dalej...