- no...w końcu obiad dla prawdziwych mężczyzn...powiedział mój mięsożerny mąż wchodząc po pracy do kuchni... - tak, tak...przytaknęłam - ale po mojemu - czyli nie smażone mięsko, ale gotowane... - jak to gotowane...? bez smalczyki i tłuszczyku?!? - a tak to - w warzywach z sosem chrzanowym... - no dobrze - spróbuję.. .....i tak weszła łopatka do stałego repertuaru obiadowego Powiem, że odgrzewana na drugi dzień też jest pyszna,.. i na zimno do kanapek też dobrze spełnia swoją rolę. Mojej łopatki bylo 1,2 kg.... czytaj dalej...