Przyjeżdżamy z pustymi walizkami. Zjeżdżamy z wypełnionymi po brzegi. 3 książki na krzyż. Butelki. Słoiki. W okolicy połowy grudnia po wałówkach listopadowych już ani śladu. Szczęśliwi Ci ,którzy zjechali do domów na Mikołaja by odebrać porcję dobroci ( i prezenty) Czas zbierać szkło z mieszkania, pakować do walizki i zbierać się do domów rodzinnych. Słoiki same się z domu nie zabiorą. Butelki też. I chociaż moja wałówka z domu się nieco różni. Bo z obiadów ewentualnie słoik bigosu biorę. Za to torba spirytualiów... czytaj dalej...