Ten czas zwariował. Dopiero co była sobota i mówiłam Wam, że gdzieś mi uciekła część września, a teraz się nie obejrzę i znów będzie weekend. Czy to ja tak pędzę? Zawsze nie lubiłam bierności, ale można się wykończyć skoro ledwo, co się miesiąc zaczyna, a już kończy. A jeszcze nieubłaganie zbliża się październik, a wraz z nim nowe obowiązki. Ale cóż, takie to już moje życie, w którym nie ma czasu na nudę i nawet jak zdarza mi się marudzić to i tak prędzej czy później lubię swoje zajęcia. W końcu... czytaj dalej...
wsunęłabym teraz taką apetyczną kanapkę mmm, a propo uciekającego szybko czasu, u mnie jest tak, że im więcej mam obowiązków i spraw na głowie, tym lepiej jestem organizowana i wszystkie ważne mi sprawy w miarę ogarniam i czasem myślę sobie, może od jutra będzie spokojniej, a pojawiają się nowe sprawy i tak w kółko, ciągle coś ;)
mam dokładnie tak samo! wtedy się ma czas i do kuchni zajrzeć i odpocząć chwilę i zorganizować wszystko i nawet jak marzy się o całym dniu wolnym, czy zostać w łóżku to człowiek lubi to i nie zamieniłby swojego życia na monotonne. Tyle, że wtedy miesiące lecą mi jeden po drugim, czego nie lubię.
Mi również czas szybko leci... dopiero była sobota.. ;)Pieczeń musi być pyszna!:)Pozdrawiam i zapraszam:)
Lubię pasztety, wędliny, grzyby leśne przede wszystkim. I mimo, że ta potrawa jakimś cudem nie trafiła w moje kubki smakowe, to muszę przyznać, że jest bardzo ciekawa :) A z tym czasem już tak jest. Nic nie robiąc też może on nam szybko lecieć. Mnie także czeka bardzo dużo obowiązków w tym roku, jak i Ciebie - ale trzeba się cieszyć ostatnimi dniami wolnego :)
nie wszystko musi nas porywać, ja uwielbiam wszelkie pieczenie, gdyż może to być nie tylko szybko obiad, to jeszcze domowa wędlina, która smakiem nie dorównuje sklepowej:) wystarczy dodatek sałaty, ulubione pieczywo i kawałek pieczeni:)Nic nie robiąc chyba właśnie tak się tylko mówi, bo wtedy czas leci na pierdołach typu pośpię do 12?:P Mnie zajęć nie brakuje, jedne pochłaniają mniej inne bardziej, ale uwielbiam je, bo mimo zmęczenia utwierdza mnie to, że to, co robię ma sens, a to najważniejsze.Kto ma wolne ten ma wolne - ja żyję od weekendu do weekendu ostatnio:)
Paszteciku z grzybków jeszcze nie jadłam, ale chętnie wypróbuję, jak dopadnę gdzieś grzybki lub znajdę czas, żeby się wybrać do lasu :) Czas goni jak oszalały to fakt.
Chętnie urozmaiciłabym taką pieczenią moje nudne kanapki do pracy :)) Ja z kolei bardzo lubię chodzić na grzyby, tylko niestety nie mam za bardzo na to czasu... Ale może jeszcze raz uda mi się wyskoczyć do lasu w tym sezonie, a wtedy na pewno upiekę taką pieczeń :)
Pieczeń pięknie wygląda! :)PS.w odpowiedzi na komentarz o roladkach zapytałam o sos. :)
Lubię pasztet grzybowy, ale takiej pieczeni jeszcze nie próbowałam, nadrobię to na pewno :) wygląda baaardzo apetycznie :)
A ja wręcz przeciwnie. Uwielbiam chodzić, zbierać, czyścić i jeść grzyby:-)Właśnie na jutro mamy zaplanowane grzybobranie:-) Z przepisu chętnie skorzystam:-)
o mamo jaki pomysł:D uwielbiam taką pieczeń, często robię, ale nigdy z dodatkiem grzybków:D achhh ale mi się podoba ten pomysł!
Jesteś szczęściara bo posiadasz takiego Tatę- grzybiarza. Ta pieczeń musi być obłędna. A propos czasu znam takie motto "Teraz my zabijemy czas, a kiedyś on zabije nas"
Ta pieczeń musi być niezwykle aromatyczna! szkoda, że nie mam akurat teraz dostępu do grzybów..;/ Mi także czas pędzi, o czym zapewne wiesz... i także od października dochodzą nowe obowiązki...Jakoś damy radę;)
Zmobilizowałaś mnie tym wpisem.U mnie łopatka po 9,90 za kg.Jadę,kupię,zmielę,dodam pieczarki,bo mam i będzie lepsze od tych wędlin.Pozdrawiam Christopher
Ceny grzybów powalają, ale ja wolę zapłacić niż się zatruć. Trzeba przyznać — mam rękę do grzybów, ale tylko tych trujących :)Piękna pieczeń!
chętnie zjadłabym taką pieczeń, ale ja się na grzybach nie znam i nie bardzo mam od kogo je wziąć:)
ja grzyby wprost uwielbiam w kuchni ale zupełnie się na nich nie znam, szkoda, trzeba to zmienić!
Absolutnie fantastyczna pieczeń. Wszystko co z grzybami jest najlepsze :)
pieczeń świetna :) też nie przepadam chodzić na grzyby, moi rodzice chodzą i zawsze się dzielą zbiorami :D
to fakt, dla niego to relaks, a ja chociaż mogę poszaleć w kuchni potem z nimi:)
bo to zwykła pieczeń, ale trochę urozmaicona i to jest w niej fajne:) w sumie to wolę tę wersję:)
Coś pysznego, lecę po kromeczkę i poproszę plaster pasztetu:))
To prawda czas szybko leci, już prawie koniec września, a ja jakoś jeszcze nie byłam na grzybach. Niestety mogę tylko w niedzielę, ale wole w ten dzień robić coś innego. A takie pieczenie z grzybami leśnymi są bardzo smaczne. Jak kiedyś mieszkałam z rodzicami, to często były grzyby w naszym domu. Szkoda że taty już nie ma i nie ma już zapachu suszonych grzybów. Ma w sobie to coś....
Większość zebranych w tym roku przeze mnie grzybów była robaczywa :( marny sezon dla mnie :(
U mnie też zabiegany okres, ale... Dobrze jest, dzieje się :)A co pieczeni, mmm wyobrażam sobie jak musi pachnieć!
Szczęściara, ja miałam tylko raz w tym sezonie dostawę grzybów leśnych, ale takiego cuda, jak Ty z nich nie przygotowałam... Pyszna pieczeń!
Mnie tez właśnie dom kojarzy sie z grzybami, zawsze ich bylo tyle ze potem każdy marzył o innym obiedzie;-)
To faktycznie pech. Ja juz powoli zaczynam mieć ich dość. Ale za to zimą chętnie sie wraca do tego smaku;-)
Ja juz robiłam i gulasz i pierogi, a na jutro mam w planach zapiekanke i moze na śniadanie jajecznica z nimi;-)
Ale zazdroszczę tej pieczeni... ja mam dostęp tylko do grzybów suszonych...:(
cóż za wspaniały jesienny przepis :)tak się zastanawiam,... suszone grzyby też się nadadzą? Po namoczeniu?
Oczywiście;-) teraz korzystam ze świeżych ale w zimę daje mrożone albo suszone;-)
cieszę się, że przepis się spodobał, a smak przypadł do gustu!:)