Sobota. To był intensywny dzień. Byłam do bardzo późna na nogach w sensie dosłownym i przenośnym.Rano Małżon pojechał na targ po truskawki i warzywa. Musiałam przebrać truskawy gdyż pierwszej jakości nie były, za to miałam ich aż dwie łubianki. Następnie, wreszcie!, wybraliśmy się na Targ Śniadaniowy przy Pl. Inwalidów. Urzekł mnie kameralnością. Dużą ilością atrakcji dla dzieci ale przede czytaj dalej...
Ruda, z zamiłowaniem do wypieków kulinarnych i nie tylko, potraw makaronowych i różnistych egzotycznych, a także ceramiki najchętniej własnego wyrobu, dobrych książek i filmów z klimatem. Mama Blondyneczki i Blondasa, do niedawna niania a teraz po prostu pełna pasji podwójna Mama Wiewiórka :)