Dzisiejsza propozycja jest i była ugotowana, z racji upodobań i możliwości domowników, tylko i wyłącznie dla mnie. Nie było mielenia, nie było mięcha, były makarony. Dwa, niestety ten pierwszy, z racji kiepskiego gatunku makaronu, okazał się zdecydowanie niefotogeniczny. Drugi, ten mój, była bardzo apetyczny i pachnący (śmierdzący???) a i zdjęcia nawet się udały. Najszybszy obiad jak w życiu czytaj dalej...
Ruda, z zamiłowaniem do wypieków kulinarnych i nie tylko, potraw makaronowych i różnistych egzotycznych, a także ceramiki najchętniej własnego wyrobu, dobrych książek i filmów z klimatem. Mama Blondyneczki i Blondasa, do niedawna niania a teraz po prostu pełna pasji podwójna Mama Wiewiórka :)