Jesteśmy. Jak zwykle chata pachnie, drewnem i jeziorem. Dotarliśmy tu w niedzielę późnym popołudniem.Tym razem była to podróż niezwykła. Pociągiem Słonecznym jechałam ja idzieciaki. Przygoda dla nich i dla mnie. A potem? A potem chata. Wyszykowanaprzez Małżona, który dotarł ponad dzień wcześniej. Na wstępie nie musiałamsprzątać, jedynie trochę kuchnię bo mysza szalała. Śmiejemy się, że jak czytaj dalej...
Ruda, z zamiłowaniem do wypieków kulinarnych i nie tylko, potraw makaronowych i różnistych egzotycznych, a także ceramiki najchętniej własnego wyrobu, dobrych książek i filmów z klimatem. Mama Blondyneczki i Blondasa, do niedawna niania a teraz po prostu pełna pasji podwójna Mama Wiewiórka :)