Dostałam w prezencie okazałą, piękną, zielonkawą, krokodylową dynię. Tym bardziej cenny prezent, że własnoręcznie wyhodowany przez Agatę Bodzia i przywieziony do Warszawy pociągiem (!) aż ze Słubic. Wczoraj nastąpiło uroczyste otwarcie sezonu dyniowego. Podałam ten krem na kolację, na którą zaprosiłam Siostrę i Szwagra z moją prześliczną siostrzenicą Agatką :) Wyszedł bardzo dobry i bardzo pikantny, co mnie zaskoczyło, bo dodałam tylko jedną papryczkę chilli na duży garnek. Widać odzwyczaiłam się od jedzeni... czytaj dalej...