Wyobraźcie sobie. Zima, zimno, mróz i śnieg. Albo najgorsze (dla mnie) miesiące, czyli listopad i luty. Buro, sino, okropnie. A przed nami drożdżowa bułeczka maślana, kubek kakao i słoiczek konfitury malinowej. Otwieramy z kliknięciem nakrętkę, wąchamy i czujemy lato. Dla mnie konfitura malinowa to czysta esencja lata. A maliny z nutą róży? Marzenie! Z racji tego, że robię dość dużo tortów (a co smakuje lepiej jak krem czekoladowy i maliny?) robię dwie wersje malin - konfiturę, z samym cukrem, do herbatek czy... czytaj dalej...
Znany od bardzo dawna sposób pasteryzacji niektórych produktów w szczelnie zamkniętym szklanym słoiki jest najlepszym sposobem na przedłużenie ich czasu do spożycia.
Czytaj dalej...