Usłyszeli, że wegetarianka. Zmierzyli przepełnionym pogardą wzrokiem i poczęli szeptać między sobą. Widziała, ale udawała, że nie widzi. Złożyła zamówienie, a gdy jej danie postawiono na stole, całe pomieszczenie wypełnił oszałamiający zapach świadczący, że to coś naprawdę pysznego. Podeszli, uścisnęli dłoń i dosiedli się, zapominając o tak istotnej różnicy.Dzisiejsza propozycja powstała na drodze próby odtworzenia smaku, który poznałam w jednej z poznańskich restauracji. I udało się! Danie jest lekkie, choć ... czytaj dalej...