Być może niektórzy z Was jeszcze pamiętają o mojej wycieczce do Kopenhagi. Szczerze mówiąc, sama niemal o niej zapomniałam, było to bowiem w maju... Czyli bite dwa miesiące temu. Tak się jednak złożyło, że zdążyłam opisać tylko dwa pierwsze dni (o których możecie poczytać tutaj: part 1 oraz part 2 ), a wycieczka miała cztery. Dzisiaj więc ostatnia część moich kopenhaskich opowieści. Na samym początku nauczyciele zaciągnęli nas niemal siłą do Tøjhusmuseet , które, wbrew pozorom, nie ma nic wspólnego z ubraniami (... czytaj dalej...