No i w sobotę doczekałam się grilla:) Wprawdzie obyło się bez parasola ale bywały chwile grozy, kiedy to z nieba zaczęły spadać coraz to większe krople. Ale byłam bardzo zdecydowana, że nic i nikt na świecie nie zepsuje mi tego grillowania :) Na szczęście na dobre zaczęło znowu lać, kiedy w spokoju jedliśmy kolację :) Czyli chyba jakaś mała czarownica ze mnie jest - czary mary pomogły hihi ;) A co takiego dobrego grillowałam? Ano jak widać na zdjęciu, tradycyjnie na grillu wylądował karczek i kiełbasa. Ale kie... czytaj dalej...
Nasza dieta podczas zimy powinna skupiać się nie tylko na tym, by zrzucić zbędne kilogramy, lecz także utrzymać odpowiednią odporność organizmu.
Czytaj dalej...