Kolejny pomysł Ani. Bo z Anią jest tak: siedzi sobie, siedzi… Telewizję ogląda. Siedzi. I nagle mówi: "Pablo, zjadłabym coś. Hmm, już wiem, muffiny wytrawne!" Zrywa się i leci do kuchni. Patrzy co mamy w lodówce, wyciąga różne rzeczy, a ja tylko staram się nadążyć zapisywać, żeby przepis mieć na bloga. I tak właśnie powstały te muffiny. Zupełnie spontanicznie. A okazały się tak dobre, że od tego dnia dość często robimy je sobie w weekend na śniadanie. »»» CZYTAJ DALEJ »»» ... czytaj dalej...