Któregoś weekendu wstaliśmy rano, wypiliśmy kawę, zjedliśmy jajecznicę i Madzia nagle wykrzyknęła: "Murzynek! Dzisiaj murzynek!" Powiem szczerze, że nie od razu ją zrozumiałem. Madzia ma w zwyczaju wypowiadać rzeczy, których nie rozumiem (tylko wciąż nie rozgryzłem, czy to jej wina, że dziwne rzeczy mówi, czy moja, że nie rozumiem). Wyjrzałem więc przez okno, ale żaden nie szedł. Murzynek znaczy się. Spojrzałem na Madzię z wiele mówiącą miną: "WTF?!". Więc ona znowu: "No murzynek będzie". Ja zdumiawszy się jesz... czytaj dalej...