Stałam sobie kiedyś w kolejce do kasy. Bez dzieci. Wieczorkiem. Z nazbieranymi podręcznymi artykułami potrzeb domowych. Muzyczka grała, cichutkie tylko głosy dokoła - nirwana normalnie... Ze stanu błogiej śpiaczki wyrwał mnie widok kasjerki - ŚLICZNEJ. Może w okolicy lat dwudziestu-kilku, kruczo-czarne włosy, ogromne, brazowe oczy, przepiękny uśmiech, bielutkie i równe zęby... I tak stałam i myślałam: 'Co Ty tu dziewczyno robisz? Z takimi atrybutami to do telewizji! Albo przynajmniej na stewardessę! A nie ... czytaj dalej...