Ściemniać nie będę. Lubię pączki. I od czasu, kiedy byłam w ciąży z Hanią, pączki są moją ciągłą wielką i nieustającą zachcianką. Pewnie wszystko przez to, że mąż mi ich wtedy nie kupił. A ja miałam ochotę na takie sztuczne pączki z Reala albo z Tesco, obsypane cukrem pudrem, które są świeże przez dwa tygodnie ;) I tak mi zostało do dzisiaj. Jak mnie na pączki weźmie, to tak po koniec wszystkich zmysłów. Czuję smak, zapach i widzę oczami wyobraźni. Ale na szczęście nauczyłam się z tym walczyć :) Kiedyś pączki jadłam... czytaj dalej...
Według chrześcijańskiego kalendarza jest to ostatni czwartek przed wielkim postem, znany również pod inną nazwą „zepsuty czwartek”.
Czytaj dalej...