Sezon na śliweczki trwa sobie w najlepsze. Nie można więc zasłaniać się lenistwem czy też chować za tumiwisizmem. Trza zakasać rękawy i sezon wycisnąć do ostatniej kropelki. Ważne żeby nafaszerować Królsia śliweczkami po sam czubek uszu, żeby potem nie wnosił pretensji, że sezon był a On nie skorzystał. Że On taki biedny, że nie zobaczył ani jednej śliweczki na swoje Królisiowe oczka.( swoją drogą ciekawe jak smakuje Królis nafaszerowany sliweczkami… ale to nie jest w zasadzie pytanie natury stricte kulinarn... czytaj dalej...