Jest połowa lipca. Kalendarz nie kłamie (choć bardzo bym chciała). Niby nie jest zimno, niby słońce się czasem pokaże, ale... To jednak nie to. Pamiętam, że w lipcu owoce zawsze były słodkie i smakowały słońcem. Można się było wygrzewać w słonku do późnego popołudnia, a wieczorami wkładać sweter tylko dlatego, że komary cięły niemiłosiernie. Letnie burze przychodziły i odchodziły, zostawiając po sobie rześkie powietrze i kolejne ciepłe dni. I owszem, słyszało się narzekania na upały, ale tak naprawdę, w głębi ... czytaj dalej...