Czasami, gdy nie mam kompletnie pomysłu na obiad, zaglądam do lodówki i patrzę co mamy. Myślę co można z czym połączyć, biorę to i tamto, może jeszcze coś i łączę ze sobą. I bywa z tym różnie. Czasami mi wychodzi coś, co w mojej głowie zupełnie inaczej się komponowało, a finalnie okazało się niekoniecznie jadalne. A czasami wychodzi coś naprawdę udanego. Coś, czym warto pochwalić się na blogu, bo szkoda fajnego pomysłu trzymać tylko dla siebie. Niech idzie w świat i niech ludzie korzystają. I tak właśnie było z ... czytaj dalej...