Wreszcie Karolina się doczekała. Od miesięcy prosiła mnie o ciabaty. I wciąż i wciąż słyszała "Tak, tak, zrobię... Kiedyś zrobię..." :) I właśnie nadeszło to "kiedyś". Hurrra! :) Bo tak naprawdę to przez te wszystkie miesiące odstraszał mnie od ciabat czas ich robienia. Jakoś tak nigdy nie chciało mi się czekać tylu godzin. Ale czas już przestać zwodzić Karo i pora zrobić jej dobrze :) Inspirację czerpałem od Liski (zresztą nie pierwszy już raz). Zaczyn: 1/3 szklanki wody 1/2 łyżeczki suchych drożdży 2/3 sz... czytaj dalej...