Wczoraj w ramach remanentu w lodówce wyjęłam robione w poniedziałek kluski śląskie. Ulubiony przez moich chłopaków dodatek do potraw. Sztuk pięć konkretnie się ostało. Ilość "ni w ... ni w oko" za przeproszeniem, ale przecież wyrzucić szkoda. Mąż zapytał do czego te kluski. Na to ja: do zjedzenia. Zajęta pisaniem nie zwróciłam uwagi na działania Męża. Po kilku minutach "wyłonił się" z kuchni z parującymi, rumianymi kluskami na talerzu. Wyglądały tak pięknie, że bez zastanowienia (po uprzednim sfotografowaniu oc... czytaj dalej...