Sobotni poranek był dla mnie istnym koszmarem, bowiem wstając z łóżka o godzinie 8 rano (sobota!) czułam się, jakbym co najmniej poprzedniego dnia poimprezowała do 4 nad ranem, a przecież położyłam się o godzinie 23. W każdym razie, nie mogłam wyjść spod kołdry i biłam się z myślą: wstać czy nie. Nie lubię jednak rzucać słów na wiatr (choć nie mówię, że mi się nie zdarza, ale zawsze wynika to raczej z moich jakichś tam uprzedzeń czy przekonań), więc wstałam i wybrałam się dzielnie na warsztaty z North Fish . Z... czytaj dalej...