Miałam troszkę nadprogramowego czasu. Niespodziewanie. Takiego, którego nie mogłam wykorzystać na nicnierobienie. W zasadzie mogłam. Stwierdziłam jednakże, że to czas na zapełnienie słoika na ciastka, od jakiegoś czasu straszącego pustkami. Takimi ciasteczkami chrupiącymi, maślanymi, może owsianymi, może razowymi, co to za zdrowsze od wersji "masło - cukier - mąka - jajo" można uznać. Upiekłam - pyszne, chrupiące, maślane, pachnące, z ciekawym posmakiem. Idealne, jak się później okazało do przekładania nut... czytaj dalej...