Tak jak wspominałam wcześniej, w sobotę odwaliliśmy grilla. Miałam do pomocy dwie niewiasty, które chyba bardziej z grzeczności (przynajmniej jedna – Aga, pozdrawiam) niż z chęci, skrzętnie mi towarzyszyły w kuchni. Obiecałam również wrzucić tutaj nazwy koftów, które wymyśliła Mona – „mielone z kija” i „puloki” (tutaj polecam zasięgnąć do słownika gwary śląskiej). Wyszły przepysznie, polecam do nich podać jogurt naturalny z czosnkiem, do tego natka pietruszki lub świeża kole... czytaj dalej...