Choć przepis mam już od lat, użyłam go dokładnie trzy razy. Nie dlatego, że mi nie smakuje, przeciwnie, po prostu do niedawna byłam naleśnikowym antytalentem, wszystkie mi się rozpadały na patelni i zawsze jak miałam na nie ochotę to albo musiałam znaleźć kogoś, kto mi je usmaży, albo męczyć się sama klnąc niemiłosiernie przy każdym kolejnym rozerwanym naleśniku. Jakiś czas temu nauczyłam się w końcu robić naleśniki, więc mogłam zabrać się za tę zupę. Zwłaszcza, że nieubłaganie zbliża się czas, gdy będę musiała prze... czytaj dalej...