Dawno nie było muffinek. Blachę musiałam wyciągać z samego dna szuflady. Wiśnie kupiłam z myślą, żeby choć trochę zamrozić na zimę. I szczerze przyznaję, że pożałowałam ;) Nie mam w domu drylownicy. Jak stanęłam w kuchni, tak stałam dwie godziny nad zlewem, a najbliższe otoczenie wyglądało, jakby ktoś dokonał rytualnego mordu. Aaaaa, nigdy więcej :) Tyle, co do ciasta i do zjedzenia za raz po umyciu. Ani grama więcej. Nie na moją cierpliwość!Czytaj więcej » czytaj dalej...