Przepis na : sałatka
Postanowiłam, że i ja zostanę testerką. A co mi tam! Raz się żyje.Poza tym daje to duże możliwości w poznawaniu jakości różnych firm nawłasnej skórze, we własnej kuchni. Jednocześnie pobudza wyobraźnię! Oj, pobudza.Wiele razy spotkałam na blogach wpisy testowe, gdzie opisywane były różneprodukty, z rozmaitych kategorii. Jako, iż dopiero zaczynam, moje posty, opisy mogą wydać się troszkę lakoniczne,nieskładne i bez wyrazu. Mam nadzieję, że przy następnym razie to się zmieni ;]Zaczynamy więc cykl "Tester".Zapraszam do... czytaj dalej...
w składnikach nie wymieniono soli, więc skąd to uczucie przesolenia ?Pozdrawiamy serdecznieTapenda
Tapenado, nie wiem. każdy, rzecz jasna ma inny smak i dla mnie może okazać się słony, a dla innych jałowy. to już tylko i wyłącznie kwestia smaku.
karmelitko, tak mizy nami wierzysz, że nie dodano soli do ego sosu... Po prostu nierzetelnie podano składniki. Co tam jeszcze ukryli ;)Pozdrawiam serdecznieTapenda
Troszkę się zniesmaczyłam. Nie rozumiem, czemu go polecasz? Tak samo, jak nie widzę zupełnie sensu , by takie sosy kupować. Nie jest wielką sztuką kulinarną zmieszanie oliwy z sokiem z cytryny i doprawienie ziołami. Co do soli to informacja o jej obecności jest na opakowaniu (sól jodowana), za to pietruszka pojawia się dwukrotnie. Wątpię , czy po kęsie sałatki doprawionej gotowym sosem przeniosę się do Grecji. Mimo wszystko będę podglądać Twoje testowanie. miłego dniaMalwinna
ja lubię sobie dosolić:D więc sos pewnie nadaje się jak znalazł dla mnie;)
Malwinno, rozumiem Twoje zniesmaczenie. jednak stwierdziłam, że dlaczego nie spróbować testowania różnych produktów? Trafiłam na sosy sałatkowe. Fakt, też nie jestem za nimi. ale dlaczego od czasu do czasu nie ugiąć się? Mi sos posmakował, więc go polecam. A kto już co zrobi, jego prywatna sprawa.Miło mi jednak, że czasami zerkniesz ;] następnym razem postaram się być bardziej obiektywna.
chciałam spróbować i jak na razie mi się podoba ;]czuję się... wyjątkowa!
też mam taki zamiar właśnie ;) póki co wzięłam pod obstrzał recenzję miejsca, ale już szykuję się do produktów - i to nie tylko produktów przeznaczonych do dań obiadowych ale także słodkości ;) może ktoś będzie szukał jakiegoś smaku i zachęcę go wpisem do zakupu? albo waha się i rozwieję mu wątpliwości? nie wiem ale podoba mi się ta opcja :)
A ja lubię sosy Kotanyi - ale tylko te, w których nie ma czosnku. Mój ulubiony to "sos tysiąca wysp". Nie używam ich na co dzień, bo nauczyłam się robić fajny vinegret, ale od czasu do czasu lubię taki na bazie jogurtu. I nie widzę niczego złego w tym, aby raz na jakiś czas wspomóc się takim gotowcem.
Kochana, bądź właśnie jak najbardziej subiektywna! Bo to o Twoje zdanie tu chodzi;)
jestem zgodna z tym, co piszesz. dlaczego od czasu do czasu nie odpuścić sobie sztywnych reguł i nie ułatwić sobie życia?
właśnie dlatego zaczęłam. a nuż komuś przypadnie do gustu dzięki mojemu wpisowi ;]
Bycie testerem w mojej opinii jest bardzo w porządku. Przecież chodzi o szczere opinie a nie pusty poklask. :-) Bardzo apetyczna sałatka. :-)))
Dziękujemy za zgłoszenie się do konkursu na blog tygodnia. Jednak by formalności stało się zadość na blogu powinno się pojawić logo konkursu wraz z linkiem.Pozdrawiam
A do tego maltodekstryna - to nie jest naturalny składnik, ale cukier modyfikowany. Ponieważ skład podawany jest od składnika, którego jest najwięcej, więc do sałatki dodałaś przede wszystkim cukru + modyfikowanego cukru, do tego soli i skrobi modyfikowanej. I w ten sposób w fantastyczny sposób połączyłaś bardzo tłustą, słoną i kaloryczną fetę (250 kcal/100g, czyli jakieś 600kcal) z dużą ilością cukru i soli oraz skrobią. Powstał potwór dietetyczny, idący prosto w biodra. To po co jeść sałatkę?Bycie testerem jest fajne, ale pod warunkiem, że podchodzisz do produktu krytycznie i rzetelnie sprawdzasz informacje.Pozdrawiam!
czyli mam rozumieć, że każdy wpis będzie aż tak krytykowany?nie mów, proszę, że nie skusiałaś się nigdy na gotowy sos sałatkowy. poza tym, wszędzie te wasze kalorie! ludu, no błagam, czy życie kręcić się ma tylko wokół tych parszywych cyferek oznaczających ilość tłuszczu, cukru, itd?chociaż dziękuję, że bez ogródek mówisz to, co myślisz. to dobrze świadczy o Tobie i plusuje. Nie obrażam się o Twój wpis, nawet bardzo cieszę. pokazujesz, że należy być otwartym i szczerym w każdej kwestii, nie owijając w bawełnę.
Nie, nigdy nie skusiłam się na gotowy sos sałatkowy :) ogólnie nie korzystam z fixów i gotowców, bo po prostu się to nie opłaca. Po co mam kupować coś, co można bez problemu zrobić w domu? Mój wpis nie był krytykowaniem, po prostu zanalizowałam to, co zobaczyłam: niewiele ziół, za to cukier i skrobia. Jeśli już bym się skusiła na gotowca, to tylko z wartościowych składników. W mojej rodzinie krąży rak, z tego powodu jestem wyczulona na to, co jem. Czytam skład kupowanych produktów, staram się nie jeść produktów sztucznych oraz ograniczać cukry (tak, cukier jest powiązany z nowotworami, to jedna z niewielu rzeczy, której wszyscy lekarze są pewni). Kalorie to sprawa drugorzędna, ale warto mieć świadomość, że połączenie węglowodanów z tłuszczem to fatalny pomysł.Osobiście nie mam nic przeciwko testowaniu produktów, ale dla mnie (i pewnie wielu innych odwiedzających Twój blog) liczy się przede wszystkim rzetelność informacji. Nie potrzebuję reklamy, potrzebuję konkretów: np, "tak, było smaczne, ale skład w którym dominuje cukier powoduje, że to nie jest lekka sałatka", lub coś w tym stylu. Do takich testów ludzie wracają, bo są wiarygodne. Testy w wydźwięku reklamowe na dłuższą metę zrażają.Pozdrawiam!