Szkoda zmarnować okazję do zjedzenia nieco bardziej epickiego śniadania w czwartek. Zamiast zwyczajowego początku dnia w korku na wjeździe do Wrocławia, można bosymi stopami poszurać po trawie, zerwać kilka kiści kwitnącego bzu i akacji i usmażyć w placuszkach. I celebrować, bo nieprędko się takie dobro powtórzy. Placuszki są błyskawiczne, a proporcje banalnie łatwe do zapamiętania. Żadnego zmóżdżania się w wolny poranek. Muszę zmagazynować energię szarych komórek na walkę z tematem wakacji. W tym roku planujemy ... czytaj dalej...
Coraz częściej mówi się o szerokim zastosowaniu czarnego bzu.
Czytaj dalej...