Kiedy Gdańsk powoli zamieniał się przedwczoraj w rwący potok wraz z systemem jezior połączonych z Bałtykiem , ja korzystałam z nastrojowego wieczoru, szumiącej ulewy za oknem i dopiekała, muffinki. Dopiekałam, bo te upieczone popołudniu zostały w mig pożarte przez P.,który właśnie w dzień największej od lat ulewy, rozpoczął kurs żeglarski. Na szczęście prądu mi nie wyłączyli, z ulewy wyszliśmy suchą stopą,a P. nie podołał kolejnej porcji słodkości (zapewne tylko dlatego,że wieczorem zrobiłam z podwójnej por... czytaj dalej...