Ostatnio milczałam trochę na blogu, ale miałam powody... Nadszedł dzień, którego zawsze się obawiałam, dzień, który miałam nadzieję że nie nastąpi... Odszedł mój najwspanialszy, jedyny w swoim rodzaju, w ogóle JEDYNY.. Misiu, był jak rodzina, jak przyjaciel, zawsze mogłam Go przytulić, wypłakać Mu się, wygadać, i w ogóle pogadać. Był z nami 14 lat i 5 miesięcy.. Kochałam GO nad życie. Pamiętam dzień, kiedy z nami zamieszkał. Był znajdą, ktoś wyrzucił Go mroźną zimą na działki, mała biała kuleczka w rude łat... czytaj dalej...