Ostatnio gotowałem boczek, wywaru nie wylewałem. Gorący przelałem do słoików i szczelnie go zamknąłem. Nabrał mocy i oto powstała zalewajka, zupa nic, a jednak coś w sobie ma. Z pieczywem, nawet tym sprzed dwóch dni, smakuje wybornie. Przypomina mi to młodzieńcze, beztroskie lata. Latało się wtedy po dworze, a do domu wpadało na obiad. Ach! to były czasy, które nie wrócą już, niestety. Kiedyś może żyło się biedniej, ale bogactwo wnętrza jest ważniejsze, niż rzeczy materialne. Tego dzisiejsza młodzież nie ... czytaj dalej...