Jeszcze zanim podpisaliśmy dokumenty przypieczętowujące naszą przyszłość (i nie mam tu na myśli ślubu, ale kupno domu; choć w dzisiejszych czasach, mam wrażenie, łatwiej wykręcić się z małżeństwa niż kredytu hipotecznego), dyskutowaliśmy o nowym nabytku z wielkim zapałem. Ten, który wybraliśmy, jest niemal doskonały (wszyscy tak mówią, prawda...?), ale potrzebne są jednak pewne zmiany. Jedną z nich było zburzenie starego kominka; skoro jest nowy, a stary stoi nieużywany, to lepiej mieć po prostu trochę więcej ... czytaj dalej...