Byłem kiedyś z kumplem w Kazimierzu Dolnym. Dawno temu, sam już nawet nie pamiętam jak dawno. Kazimierz to taka urokliwa mieścina nad Wisłą. Parę knajpek, parę ruin, fajny rynek. Ot, taka przyjemna turystyczna dziura. Studentami byliśmy jeszcze wówczas, biednymi jak mysz kościelna. Nawet na autobus do tego Kazimierza nie mieliśmy i stopem przyjechaliśmy. Siedzimy tak na rynku, słońce praży, nie bardzo mamy co ze sobą zrobić. Wokół parę fajnych knajpek z zimnym piwem, ale z kasą trochę słabo u nas. Koniec koń... czytaj dalej...