No i stało się. Przez jakiś czas miałem nadzieję, że jednak nikt mnie nie lubi i nie zostanę obdarowany tym zielonym medalem. Ale jednak blogowy "łańcuszek szczęścia" i do mnie dotarł. Jednak ktoś mnie lubi. A jak wiadomo łańcuszków szczęścia nie można przerywać, bo przecież jak bym to zrobił to pewnie spotkałby mnie okrutny los. Żona by mnie zostawiła (i to pewnie nawet dla innej kobiety), moje dwa koty przestały by mnie lubić, przy najbliższej wizycie w restauracji kelner by mi wsadził palec do zupy, a co... czytaj dalej...