Madzia mi zafundowała podróż do dzieciństwa. Nie chciałbym skłamać zbyt bardzo, ale myślę, że takie szyszki po raz ostatni jadłem ze 30 lat temu. Uwielbiałem je. Mieszkaliśmy niedaleko kościoła. To znaczy ja, moi bracia i rodzice. I zawsze w niedzielę biegłem pod kościół na wyżerkę i zabawę. Zawsze było tam kilka straganów. A tam wata cukrowa, pańska skórka, słodka oranżada w foliowych torebeczkach... I szyszki. Szyszki właśnie lubiłem najbardziej. Oprócz tego masa zabawy. Pistolety na kapiszony, balony i inne cuda... czytaj dalej...