O tej nalewce słyszałem wiele dobrego już lata temu, gdy jeszcze nawet kulinaria nie były mi w głowie. Mój przełożony w poprzedniej firmie zawsze co roku taką robił (zdaje się ze swoim wujkiem). I zawsze na początku maja aż się cały wiercił w pracy na fotelu i nie mógł się doczekać aż pójdzie zbierać pędy sosny (teraz mamy połowę czerwca więc chyba trochę już za późno, ale zapiszcie sobie przepis, przyda wam się za rok). Nie bardzo go wówczas rozumiałem. Ale z wyrozumiałością starałem się patrzeć. Ot, takie tam ... czytaj dalej...