I jeszcze parę rzeczy. Czytanie książek. Oglądanie sitcomu o spłukanych dziewczynach. Powtarzanie włoskich słówek. Pieczenie, względnie gotowanie. Granie w post-apokalipsę. Gdyby nie one, pisałabym do Was zza krat jakiegoś więzienia o zaostrzonym rygorze, po zamordowaniu całkiem konkretnej liczby osób. I choć podczas rozprawy, nawet sędzia przyznałby, że mnie rozumie, to wciąż mój czyn byłby zdecydowanie niezgodny z prawem. A przecież miałam pozbyć się negatywnego podejścia. Tak. I cały czas nad tym pracuję... czytaj dalej...