Taaa... Jak zaczynać to z przytupem. Od samego początku roku, po spektakularnym zdobyciu pozwolenia na budowęi wielkich planach nabrania rozpędu, najzwyczajniej w świecie nas zeżarło. KonQbek spędza po trzynaście godzin w pracy, ja siłowałam się z testami i ocenami, co oznaczało kompletny brak weekendów. Na koniec dorwała mnie jakaś bakteria, z którą z resztą, wraz z termoforem i kocykiem, wciąż dzielnie walczę. Efekt? Ostre hamowanie. Stąd dzisiejszy post nie będzie o postępach budowlanych, przygotowanym jedzeniu c... czytaj dalej...