Znów postanowiłam zmierzyć się z babeczkami. Tym razem nie marudzę, że za muffinami nie przepadam. Te maleństwa powstały w pośpiechu i nieplanowane. Jestem coraz bliższa zmiany spojrzenia na kwestię muffinową. Przełom ten związany jest z faktem, że pół godziny przed powrotem do domu, córka oznajmiła, że jej kilkudniowe zmagania z jednym z przedmiotów wynagrodzone zostały oceną wywalczoną i najlepszą w skali. Moja kartka z gratulacjami ubranymi w kilka niemądrych rymów wymagała kilku minut przyg... czytaj dalej...