Wiem, jak to z planowaniem bywa. Należę do uzależnionych od podręcznego kalendarza wypełnionego tym, co ważne, nieważne - ale warte uwzględnienia. Życie pisząc własny scenariusz, skreśla kolejne strony i punkty zapisane pod wybraną z dat. Wykreśliły się i moje punkty odniesienia. Te pilne, na już, ważne. Okazują się ani pilne, ani na już. Ważne pozostają, ale w uśpieniu. Jeden telefon wystarczy, by swą aktywność przenieść w cztery sciany, co gorsza - otaczające przestrzeń remo... czytaj dalej...