Przepis na : obiad
Ostatnie śliwki zjedzone. W tym roku już dość. Powidła gotowe, kompoty ugotowane, knedle zaliczone. Z resztek postanowiłam zrobić racuchy. Głównie z myślą o Toli, a jakże. Jeżeli czytacie mnie uważnie, wiecie, że Tola jak najbardziej racuchy zjadła. Tylko bez śliwek. Każdy owoc został skrupulatnie wydłubany z placków. Wychodzi na to, że racuchy zrobiłam jednak dla siebie. My klasycznie się nie zachwycił, ale po nim nie spodziewałam się niczego innego. Mnie zachwyciły, jak każde drożdżowe. Zawsze kojarzą mi... czytaj dalej...