Jakoś nigdy nie przepadałam za lemon curd. Ani to dżem, ani budyń… W sumie to nawet z niczym konkretnym mi się nie kojarzy, dlatego ciężko było mi stwierdzić czy pasuje do wielkanocnych wypieków. Zrobiłam, spróbowałam i dalej między nami nie iskrzyło. No po prostu, brakowało tego czegoś! I, gdy w końcu to coś odryłam, słoiczek znikł. Nie mogę powiedzieć Wam czym jest „to coś” bo wyda się moja mazurkowa niespodzianka, ale na pewno nie będziecie żałować tego połączenia! Mazurek pojawi się na blogu w w... czytaj dalej...