Ten wpis powinien zaczynać się dawno, dawno temu, bo nadzienia te do przetestowania otrzymałam już jakiś czas temu. I owszem wypróbowałam je, zrobiłam zdjęcia, tylko doba okazała się zbyt krótka na umieszczenie wpisu. Powiem Wam, że zanim urodziłam myślałam, że na macierzyńskim będę się zajmować córą a w międzyczasie gotować pyszności i blogować, rzeczywistość jednak okazała się, taka, że moja doba kręci się w koło, karmienia, przewijania spacerów itp itd, czasu na blogowanie jest zdecydowanie mniej niż zakładał... czytaj dalej...