Życie blogera kulinarnego to..."Fejm, kasa i bankiety." Serio? Nie jest wcale tak słodko. Aby to osiągnąć, trzeba się nieźle narobić. A mimo to, tylko nielicznym żyje się jak pączkom w maśle, jednak czy to prawda, nikt nie jest w stanie udowodnić.Zaczęłam blogować niewinnie, w ogóle nie myśląc, że potrwa to aż tyle lat, że zdobędę tyle czytelników, a moje portfolio wzbogaci się o liczne wywiady, konkursy, spotkania blogerów czy festiwale kulinarne. Nikt pewnie z blogerów, który zakłada stronę z pasji, o ty... czytaj dalej...
Mega tekst ;) super się czyta! dużo w tym prawda...czytam kolejne zdania i tak sobie myślę "Skąd ja to znam?", ale uwielbiam blogować i mam nadzieję, że nigdy nie przestanę ;)) czego również Karmel-itce życzę! :*
dobry tekst, a fragment o świetle w zimie, cóż sama widzę różnicę między swoimi zdjęciami z lata i obecnymi
jak to napomknęłam - niby jesteśmy tacy odmienni, a jednak łączy nas wiele wspólnych cech :]
dziękuję, miło mi:]aha, ja też widzę niebotyczną różnicę, pomijając fakt,że głównie pstrykam wieczorem przy paskudnie żółtych żarówkach.
Świetne! U mnie są początki, drugi miesiąc.. wszystko się zgadza! U mnie mąż ma pretensję np. że gotuje dla bloga, nie dla niego... dlatego czasami robie 3 obiady! ale zapraszam chętnie zjadających i nic się nie marnuje... niestety mój mąż jest zwolennikiem schabowego i moze go jeść codziennie, boi się spróbować tego co gotuję, od zawsze tak było.. w sumie.. przed blogiem też często gotowalam dwa obiady bo ile mozna jeść schabowego?? a ja lubię eksperymenty i to leży w mojej naturze! a on nawet szpinaku nie tknie! a zupa? to dla niego ne jedzenie, tylko rosół ogórkowa i pomidorowa... a jego ojciec jest kucharzem... lecz kucharz kucharzowi nie równy! Trudno w tamtym domu coś przełknąć, może dlatego mój kochany tak sie boi czegoś spróbowac? Mam też problem z moją mamą, która uważa, że to ona wszystko robi lepiej... mimo iż siostra woli moją kuchnię, mama ciągle krytykuje . Np. mówi smaczne, ale ja, ale moje, ja to bym, tak by było lepiej! Ogólnie nie zrażam się opiniam i walczę, bo to lubię. Założyłam bloga 14 stycznia tego roku, koleżanki blogerki namawiały mnie już od jakiegoś czasu.Pracuje w domu, i tak gotuję obiad więc jest mi łatwiej.Cieszę z każdego lajka i każdej opini, nawet złej bo świadczy o zainteresowaniu.Jednak nasi nby przyjaciele udzielają się najmniej.nie wiem czy to zazdrość? Dziwne....JA kocham gotować, kocham projektowac smaki, odnajduję się w tym i to jest wspaniałe! Najbardziej cieszą komentarze i prywatne wiadomości, że przepis jest świetny i doskonale wyszedł, gdzięś w innym domu, to cdowne!Jestem z wykształcenia architektem wnętrz, to wspaniałe, że np. w moich wnętrzach są wypróbowywane moje przepisy!Życzę wszystkim blogerom spełnienia kulinarnego!Bona Apetita vel Dobrafka AgrafkaPozdrawiam serdecznie i jeszcze raz gratuluję tekstu!
ano włąsnie takie jest zycie blogera. Karmelitko napisałaś tak jak jest. Dobra robota. Pozdrawiamy serdecznieTapenda
Kochana Dobrafko! dziękuję za taką długą, pełną i od serca odpowiedź. Rozumiem Cię, też prowadziłam takie batalie z miłośnikami schabowego, odkąd zaczęłam, czyli w styczniu 4 lata temu. I nadal prowadzę, chociaż opór jest już zdecydowanie mniejszy.To, co piszesz i w jaki sposób piszesz ewidentnie wskazuje, że kochasz to co robisz. Pełna ekspresji wypowiedź, emocjonalna i baardzo radosna :] Ważne, by się spełniać w pasji. I widzę, że Ty to robisz pełną gębą! :] Pozdrawiam Cię gorąco i życzę Ci samych sukcesów!
U mnie to samo ;) ja dodam, że jeszcze trudniej jest coś ugotować i zrobić zdjęcia gdy są małe dzieci ;) ale można ;) pozdrawiam!
Cudownie, że ktoś (TY!) pokazał wreszcie profesjonalnie jak to wszystko naprawdę wygląda w całej krasie :)
można, jeśli się baaardzo chce! Ja mam maturę w tym roku i też daję radę :]
Świetny tekst!! W 100% podpisujemy się pod tym co napisałaś. Jest to ciężka praca, jednak kiedy ktoś to doceni.... radość jest ogromna i to właśnie dla takiej chwili warto prowadzić bloga !!! :DPozdrawiamy
Bardzo ciekawy, podsumowujący wpis. Widzę, że każdego blogera dopadają podobne problemy. Ważne żeby się nie poddawać i robić to co się lubi :) Powodzenia w dalszym blogowaniu :)
Fajny wpis i taki trafny. Z hejtami się nie spotkałam, chociaż dzisiaj ktoś mi zostawił komentarz z pytaniem gdzie mieszkam, bo wygląda ja kwięzienie. Być może był to właśnie hejter, hahaha. Pozdrawiam serdecznie!
Fajny tekst Karmel-itko:) W sumie sama prawda :) Pozdrawiam i zycze dalszych sukcesow i tych malych i tych duzych:) Ja tam ciesze sie ze wszystkiego:) Pozdrawiam:)
fenomenalny tekst! dobrze się czyta, nawet jeśli znam to z własnego doświadczenia, to dziękuję za jego napisanie, bo czuję się jakoś raźniej. Poza tym, czytając komentarze pod tekstem - też mi jest jakoś dobrze na duszy. Ściskam i pozdrawiam. MonikaP.S. sporo się u Ciebie zmieniło, od czterech lat nie obserwuję, ale ze dwa na pewno.
Moniko, również dziękuję za Twoje miłe słowa. Jak się okazuje, nas blogerów kulinarnych wiele łączy i to podnosi na duchu. Przynajmniej nie jesteśmy sami ze swoimi dziwactwami :]Zmian co nieco, nie powiem. Musiałam je wprowadzić. Dojrzałam ja, dojrzał blog, więc trzeba było pokazać jego dojrzałość w minimalistycznym i przejrzystym stylu.Pozdrawiam!
widocznie był to początkujący hejter :]za rok tak CI napisze, że aż Ci się słabo z wrażenia zrobi! Oj, hejterzy potrafią :p
dziękuję za miłe słowo!również powodzenia! ważne, by nie zboczyć z kursu i nigdy się nie poddawać!
Najbardziej podoba mi się zdanie: Bo są blogerzy I blogerzy.nic dodać, nic ująć! Pozdrawiam serdecznie, podziwiam, lubię wracać do Ciebie na bloga, mam nadzieję, że kiedyś Ciebie poznam ;)Ewa
Samo sedno, dzięki. Świetny tekst, super pióro. Pozdrawiam serdecznie
Karmel-itko ! Telst rewelacja ! Dużo w nim prawdy o zniechęcaniu do prowadzenia bloga poprzez różne teksty, o zimnych obiadach, które są mi szczególnie bliskie ;) z t oświetleniem też się zgadzam, ja moje zdjęcia w zimie robiłam w ogrodzie, ale mam ten komfort. Chociaż myślę, że na balkonie też mogłyby fajne wyjść. Pozdrawiam :) i życzę dalszych lat blogowania
jest mi niezmiernie miło, że tak uważasz! Kiedyś na pewno się spotkamy, blogerzy to niby wielka sfera, a tak naprawdę mały światek, gdzie po pewnym czasie wszyscy znają wszystkich :] Kwestia czasu!
cieszę się, że tak uważasz. starałam się po prostu napisać o swoich spostrzeżeniach. a, że blogerzy mają mnóstwo ze sobą wspólnego, trafiłam w dyszkę - według Was.pozdrawiam!
Problem ze światłem również mnie dopada :P Początkująca jestem w tych kwestiach (blogowanie i fotografia) ale cieszy mnie kiedy załapię się na promyki światła dziennego! :) Bardzo ciekawa lektura, tutaj u Ciebie! Taka motywująca! :)
Zgadzam sie w 100%,to ciezka praca i szkoda ze, niektorzy tego niedoceniaja i ze, sa to najczesciej te osoby od ktorych oczekujemy najwiekszego poparcia i potwierdzenia ze, robimy cos dobrego i sensownego:)Najwazniejsze by, byc wiernym sobie i swoim pasjom.Pozdrawiam Aska
Ale się napracowałaś, tyle pisania, podziwiam. Ale same mądre rzeczy można wyczytać. Wszystkiego dobrego życzę i dziękuję za wiele wskazówek.;))
dziękuję. na szczęście mam lekkie pióro, pisanie przychodzi mi z łatwością i sprawia wiele radości. A tym bardziej prościej, gdy zna się coś, co opisuje, z własnego doświadczenia.
Bardzo się cieszę, że powstają takie teksty jak Twój. Wspaniale zamknęłaś w słowach to, co chodzi mi od dawna po głowie. Moi znajomi podśmiechują się ze mnie, że mam trójkę dzieci - dwoje biologicznych i jedno blogowe :) A doba faktycznie jest krótka i trzeba szanować, cenić swój czas. Pozdrawiam! :))
Trudno się nie zgodzić z tym co napisałaś. Ja jestem dopiero na początku drogi, zero reklam, zero fejmu ale też i zero hejtów :) Póki co dobrze mi z tym :) Pozdrawiam!