Przeszukując stare, zaplamione kartki pożółkniętego już ze starości zeszytu, napotykam kolejne to rarytasy. Staranne pismo, rożne kolory nazw przepisów, co dzieli je na równe kategorie. Moje rysunki, kiedy miałam dwa latka. Zapach kurzu i tłuste ślady malutkich palców. Nie pamiętam tego, ale z opowiadań wiem, że już od najmłodszych lat zaglądałam do garów. Mama, gotując zupę, trzymała mnie na ręku, drugą mieszając, by nic się nie przypaliło. A stary, pożółknięty gruby zeszyt, rodzinna biblia kulinarna... czytaj dalej...
Mniam, pyszny musi być :)Moja Mama też ma taki magiczny notes, ogromnie lubię go przeglądać :)